Praca w szkole mnie personalnie nie dotyczy, gdyż jestem z zawodu psychologiem, ale na tak specyficznym oddziale, że klimat zdalnego nauczania dał się i nam we znaki.
Na Oddziale Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej życie szkolne zazwyczaj toczy się bardzo naturalnie. Lekcje odbywają się zgodnie z planem, codziennie od poniedziałku do piątku, z niemal stuprocentową frekwencją uczniów. To się jednak mocno zmieniło, kiedy na czas polskiego lock – downu ze szpitalnego korytarza zniknęli nasi kochani nauczyciele. Każdy z nich, oprócz tego, że w mrożącej krew w żyłach sytuacji ratowania życia dziecka – wprowadzali kaganek oświaty, to pełnili, niemalże ważniejszą od tego, funkcję: swoistych rehabilitantów.
I nagle ich zabrakło…
Oddział Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej często nawiedzany jest przez dzieci, które w wadliwym polskim systemie oświaty odniosły pewne obrażenia (głównie jednak niestety ze strony nieuwrażliwionych nauczycieli) – u nas za to doświadczają akceptacji, zainteresowania, indywidualnego podejścia, którego, na czas lock – downu, dotkliwie zabrakło. I w efekcie – psycholog i psychiatra stali się konsultantami do spraw nauczania zdalnego, to znaczy do pomocy w kartach pracy.
Z ulgą powitaliśmy naszych nauczycieli wraz z nadchodzącym wrześniem. I choć teraz ciśniemy się po salach i gabinetach, nieraz walczymy (oczywiście z ogromną dozą sympatii!) o miejsce na lekcje/badanie – to dobrze, że są.
Opracowała: Dominika Szymańska
17 listopada 2020
Kierunek: Przygotowanie pedagogiczne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz